W ciężkich motocyklach ze wschodu zastosowano właśnie takie rozwiązanie, by zapewnić użytkownikom większy komfort, wytrzymałość i odporność na ciężkie warunki jazdy. Doświadczenie uczy nas, że w wykonaniu wschodnich sąsiadów, przekładnie łańcuchowe byłyby mniej awaryjne. Mała dokładność wykonania dyferencjału, kiepski sposób uszczelnienia, fatalny dobór materiałów i skomplikowany sposób ustawiania luzów między zębnych sprawia, iż jest to nie lada wyzwanie dla majsterkowiczów. Częstym mankamentem jest wyciek oleju na szczęki hamulcowe i tylną oponę.
Głównymi elementami przekładni są dwa stożkowe koła zębate. Atak, czyli mniejsze, osadzone na wałku atakującym i większe tzw. koło talerzowe, przekazujące moment obrotowy na tylne koło motocykla. „Wałek atakujący” i „atak” są wykonane jako jeden element.
Teoretycznie taka przekładnia powinna być wielokrotnie trwalsza niż przekładnia łańcuchowa, ale w dawnym ZSRR było to mało realne. Niestety koszt jej wykonania i duży ciężar dodatkowo pogarszają sytuację. Jedynie podczas jazdy po piaszczystym lub bagnistym terenie widać jego przewagę nad łańcuchem, który długo nie wytrzymałby takich warunków.
Najczęściej spotykane wersje przełożenia w ruskach to: koszowa 8-ka (8×37 zębów) i solowa 9-ka (9×35 zębów). Spotyka się także polską 10-kę, którą stosuje się w tzw. Chopperach, by zrekompensować zmianę 19-calowego koła na mniejsze. W przypadku zakładania nowego ataku i talerza trzeba się liczyć z tym, że koła stożkowe które powinny być wstępnie docierane w fabryce i tworzyć komplet, nie były tak obrabiane. Tę czynność producent pozostawił Wam.
Niedokładnie obrobione powierzchnie zębów nie dają możliwości ustawienia odpowiedniego luzu za pierwszym razem. Po okresie docierania czeka was ponowna rozbiórka i mozolne ustawianie luzu, a przy okazji ponowne uszczelnienie cieknącego „dyfra”.
Komentarze